środa, 8 października 2014

Czy to TAHINA, czy to CHAŁWA??? Czyli pewien przysmak dla łasuchów...

Tak samo jak Sylwia coraz bardziej zacieśniam swój związek z blenderem
(mimo, że dysponuję tylko "lidlowym";P)...

Kolejnym etapem naszej znajomości jest robienie różnego rodzaju maseł roślinnych:

zaczęło się od orzechowego = fistaszkowego
(o którym jeszcze napiszę! póki co zrobiłam już drugi słoik, a zdjęcia nie udaje mi się zrobić,
bo masło... znika w zaiste ekspresowym tempie...
w moim domu nie brak łasuchów!)

Na "drugi ogień" poszedł sezam (genialny antyoksydant!) z przeznaczeniem na masło sezamowe, czyli tahini.
Jak na rasowego łasucha "słodkoluba" postanowiłam jednak trochę je "podrasować" miodem :D
Efekt jest powalający!!!




Składniki:

- 100 g ziaren sezamu (raczej łuskane, gdyż te niełuskane mają mocno gorzki smak)
- łyżeczka miodu
- łyżka oleju (opcjonalnie)

Przygotowanie:

Sezam podprażamy na suchej patelni (dla wydobycia pełni aromatu),
bardzo krótko - tak, aby nie zdążył się zrobić brązowy (wtedy zgorzknieje).
Wrzucamy go do blendera, dodajemy miodek i ewentualnie łyżkę oleju
(generalnie przy mocy od 800 W nie potrzeba oleju, ja niestety dysponuję 600 W,
więc potrzebuję ułatwienia).
Blendujemy, najlepiej pulsacyjnie z kilkusekundowymi przerwami,
 aż do uzyskania jednolitej masy.
Używamy do: kanapek, owsianek, podjadania ze słoika ;)
a nieposłodzone masło sezamowe oczywiście do hummusu lub baba ghanoush.
Przechowujemy w lodówce.

Jak zawsze życzę smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz